piątek, 6 stycznia 2012

Widać mnie?

Witam.
Bardzo lubię słuchać muzyki. Nie jest to nic nadzwyczajnego i nie jest to też jedyne, co robię... Jednak to przemyśleniami dotyczącymi muzyki chciałabym się podzielić. Muzyki, ale też wizualności, ponieważ wydaje mi się, że między jednym i drugim jest dzisiaj dosyć istotny związek.

Wzruszająca historia związku Fonii i Wizji


Jakiś czas temu światowe listy przebojów zawojował kawałek Somebody that I used to know Gotye i Kimbry. Nie jest to typ muzyki, za którym podążam, przepadam i który słucham, ale utwór mi się podoba. Pierwszy raz usłyszałam go w Trójce. Później obejrzałam teledysk.



Teraz za każdym razem, kiedy słyszę Somebody that I used to know, widzę kolorowe pacnięcia pędzla, wpełzające na ciała, widzę wyraz twarzy Gotye, widzę to, jak Kimbra śpiewa "...used to knooooooow...!".

Historia Fonii i Wizji, w przeciwieństwie do tego, o czym śpiewa Gotye, kończy się happy endem:
Nie da się odciąć jednego od drugiego. 
Wydaje mi się, że jest to charakterystyczne dla "dzisiejszych czasów", nie tylko ze względu na to, że mamy teledyski (ani na to, że mi wyszedł z tego związek homoseksualny).  Te dwie sfery współgrają ze sobą, wspomagają się, przenikają. W niektórych przypadkach trudno powiedzieć, co tu jest ważniejsze (wystarczy spojrzeć na Lady Gagę).

Jest to tylko jedno z zagadnień, które mnie zastanawiają, które odczuwam na własnej skórze. 
O nich właśnie będę pisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz