piątek, 23 listopada 2012

Not this one

"One" Metalliki uważam za jeden z najbardziej monumentalnych kawałków wszech czasów.
Muszę jednak wyznać, że nigdy wcześniej nie oglądałam teledysku... Dziś był mój pierwszy raz, więc mam refleksję do wyrzucenia z siebie.




Fonia pogryzła mi się z wizją. Wizją reżysera. Mocno zgrzytało, kiedy w krystaliczną sieć muzyki, strukturę, którą znam na pamięć, wbijały się fragmenty filmu. Co za herezja. Już mniejsza o to co to za film. Fragmenty są wystarczająco sugestywne, żeby uznać, że Ktoś Bardzo Chciał Coś POWIEDZIEĆ. Coś jeszcze więcej niż by się chciało usłyszeć.

No przeszkadzało mi. Po obejrzeniu byłam jeszcze bardziej przejęta niż po samym wysłuchaniu. Z jednej strony to dobrze, bo odbiór jakoś został wzmocniony (w końcu to jakaś tragiczna historia, a gość na łóżku chce umrzeć, co daje w sumie +5% do mroczności), ale z drugiej... Sorry, but not this one.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz